Zlewające się ze sobą wspomnienia:
-Nie możesz jej zabić! Jesteś idotką. Co to jest?! Dziewczynka. To koniec z nami....
Nagle obudziła się kobieta (nasza bochaterka). Leżała na jakiejś łące, gdy wstawała zaczeła do siebie mówić:
- Gdzie ja... gdzie ja jestem?...I kim...I kim jestem? Nic nie pamiętam - złapała się za głowę. - Ała, moja głowa, kurde...
Gdy zdjęła ręce z głowy, zobaczyła na nich krew, swoja krew. Przeraziła się, dotknęła jeszcze raz i wyczuła małą dziurkę w swoim karku.
- O boże, kto mi to zrobił? I dlaczego ja po tym żyję? Kim albo czym jestem? - padła na kolana i zaczeła płakać, nagle poczuła mrowienie tam gdzie miała tą ranę i momentalnie ta rana znikła, podotykała bo nie mogła uwierzyć to co czuła rękoma. Od razu przestała płakać, ponownie wstała, popatrzyła co jest dookoła niej i nic nie było oprócz łąki.
- Ehh... dobra w którą stronę iść może na wschód lub może na zachód, nie mam pojecia
Z nienacka wyskoczyły klony z niebieskimi paskami na mundurze i otoczyły ją
-Mistrzu Jedi Tano, jesteś poszukiwana za zdradę senatu i próbę zabicia kanclerza Palpatina-powiedział jeden z klonów
-Co? jak to? Jedi? Tano? zdrada senatu? Zabicie kanclerza?-powiedziała
-Tak, o to jesteś poszukiwana
-Ale...ale ja nic takiego nie pamiętam, nic nie pamiętam
-Żartujesz sobie?
-Nie, nie żartuję naprawdę nic nie pamiętam, uwierzcie mi
-Wybacz,ale dostaliśmy rozkaz, żeby ciebie znaleść i zlikwidować
-Nie!-krzyknął ktoś w oddali, to też był Klon, podbiegł do nich, nie miał na sobie hełmu, Kobiecie wydał się bardzo znajomy , ale nie mogła go sobie przypomnieć.
-Ja tutaj decyduję chłopaki co znią zrobimy-powiedział klon który dopiero przyszedł- i daję wam rozkaz zostawić moją córkę
-Ale
-To rozkaz!
-Tak jest, sir!-powiedziały klony
I jak? może być? to od was zależy czy będzie następny rozdział :)