OSTRZEGAM.
Jestem nowa, nie umiem za bardzo pisać opowiadań!!
Prolog[]
Każdego dnia życie dopisuje nam kolejny akt. Akt powieści która gna tylko w jednym kierunku. Gdy widzisz przed sobą koniec rozdziału, zastanawiasz się, czy życie ma dla ciebie jeszcze jedną stronę. Mój pisarz właśnie dopisuje ostatnie zdanie. Nie wiem, czy mój koniec jest już bliski, ale pragnę przedstawić wam moje dźwięki, zanim peleryna ciszy przykryje moje ciało. Zacznijmy od samego początku...
Rozdział 1[]
Mieszkałem z siostrą, która na mnie krzyczała, ale wiedziałem, że odda za mnie życie. Klątwa Geralta ciążyła na mojej rodzinie. Rivia to jedyny kraj który nie był nawiedzany przez klątwę Geralta. Miałem wtedy 7 lat... wtedy wszystko się zdarzyło..
-Leo! LEO! Kto ci pozwolił odejść tak daleko od domu? - I znowu się na mnie darła. Nie wiedziałem co się stanie później, z resztą ona też. Ale się o mnie martwiła i troszczyła. I za to ją kochałem.
-Ale Mimi (przezwisko od Noemi) dlaczego nie mogę wyjść poza tą furtkę?-Zapytałem się ciągnięty przez Noemi do domu.
-Mówiłam ci, Leo, że poza tą furtką żyje wiele niebezpiecznych stworzeń, które mogłyby ci zrobić krzywdę.- powiedziała i zaprowadziła mnie do pokoju.- A teraz spać.
Zgasiła światło. Długo zastanawiałem się o co jej chodziło z tymi potworami.
~Następny dzień~
-Dreams City to co prawda nie jest jedyne miejsce na Ziemi, ale jedna z najbezpieczniejszych przystani, która w żadnym razie nie znalazła się w zasięgu Klątwy Geralta-zaczyna nauczyciel, już miałem zasnąć ale zaintrygowała mnie kontynuacja.
-Alee... co to za klątwa?- pyta się Lily. Uśmiechnąłem się na widok tego że się trzęsie i boi , ale także dlatego, że uważa na lekcji.
-Legenda głosi, że gdy Bóg stworzył Ziemię, zbuntował się przeciwko niemu jeden z jego doradców, zwany Geraltem. Był on zaniepokojony faktem, że Bóg za wielką miłością obdarował mieszkańców naszej planety. Twiedził, że danie im możliwości kierowania własnym życiem i istoty odwrócą się przeciwko stwórcy.
-A czy to my jesteśmy tymi istotami...? -zapytałem się, zaintrygowany tą legendą. Chciałem ją przeczytać, ale nie zdążyłem...
-Tak Leonie, ale mi nie przerywaj- kiwnąłem głową i popatrzyłem na nauczyciela.- Geralt, aby uniemożliwić mieszkańcom Ziemi rozwijanie się, zesłał na świat straszliwe potwory, które szczególnie za dnia wychodziły, aby siać postrach. Ale nie musimy się o nic martwić. Nasze miasto jeszcze nigdy nie było atakowane przez kreatury.
~Wieczorem~
-Leo, właź tutaj, idź tunelem i uciekaj przed siebie! Nie oglądaj się za siebie. ON tutaj jest!- krzyknęła Noemi. Zrobiłem to co mi kazała i uciekałem co sił. Teraz, gdy patrzę na jej nagrobek, który sam zrobiłem z zwykłych kamieni, chce mi się płakać, ale cóż, kontynuując. Uciekałem, chowałem się w drzewach, w jaskiniach a teraz... dowiecie się później..